Aktualności

Wolontariat - Klaudia o.Trójmiasto

Przedstawiamy naszą wolontariuszkę Klaudię (21 lat) z oddziału Trójmiasto:

 

klaudia_700

Na pierwsze spotkanie szłam z myślą, że zostanę w Fundacji Mam Marzenie tylko na jakiś czas. Bałam się, że nie zostanę zaakceptowana przez grupę, nie dam rady pójść do chorego dziecka, rozmawiać z nim i jego rodzicami o czymś tak prozaicznym jak marzenie. Wszystko to dzieje się gdy dziecko umiera, jego wyniki są coraz gorsze, a jego wiek to tak mało by odejść. Pomyliłam się. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że te „prozaiczne marzenia" są czymś bardzo ważnym dla Marzyciela, dla Nas i Jego Rodziny. Potrafią dać tak wiele pozytywnej siły, uśmiechu, ciepła i radości. Sprawiają, że dziecko zapomina o swojej chorobie i swoich ograniczeniach. Zaczyna czuć - jakby fruwało nad ziemią, wie już, że może pokonać wszystko.

 

Pamiętam swoją pierwszą wizytę. Na oddziale onkologii, u piętnastoletniego wówczas Michała. Od początku bałam się. Bałam się tego budynku, dzieci z łysymi główkami, zapachu szpitalnych sal - bałam się Chłopca z którym miałam się spotkać i Jego marzenia. Bałam się, że swoim zachowaniem mogę sprawić Mu przykrość. Marzenie Michała spełniliśmy w maju. Otrzymał wymarzony rower i pokonał chorobę. Dziś wiem, że przychodząc do chorych dzieci pokazujemy im, że jest ktoś, kogo obchodzą, dla kogo są normalnymi dziećmi. Bawimy się z nimi, rozmawiamy o szkole, tabliczce mnożenia i o Harrym Potterze. Kiedyś Marzyciel powiedział do mnie: „A to dziwne... Dziwne, że nie pytasz mnie, na co jestem chory i dlaczego jeżdżę na wózku? Wszyscy mnie o to pytają". Widzimy w nich ich osobowość, ich charakter. Widzimy ich uśmiechy, ich słowa, ich zainteresowania. Nie patrzymy na nich przez pryzmat ich choroby. I dlatego jesteśmy tacy ważni.

 

Dziś mija rok, odkąd zostałam wolontariuszką w Fundacji. To był ważny rok w moim życiu. Nauczyłam się gospodarować czasem (studiuje chemię), poznałam wiele wspaniałych dzieci, rodziców i ludzi o wielkim sercu, bez których nie mogłabym spełnić marzeń. Zobaczyłam, że są osoby, które pomagają zawsze i wszędzie, które sprawiają, że ten świat jest dobry - a na pewno lepszy niż w mediach i telewizji. Ten rok dodał w moim życiu wiele wzruszeń i emocji, wiele obrazów ze spełnionych marzeń, które są ze mną zawsze i wszędzie. Zyskałam pewność siebie, przełamałam w sobie barierę „bojaźni" przed obcymi ludźmi. Wolontariat zdecydowanie dodał mi skrzydeł. Teraz wiem, że chcieć - znaczy móc, że jeśli są tylko marzenia - dzieją się cuda.

 

I chociaż zdarzały się momenty, w których chciałam odpocząć, nigdy za nic nie oddałabym tego roku. Roku, w którym tak dużo i intensywnie przeżyłam wiele wspaniałych sytuacji. Praca w Fundacji Mam Marzenie wypełniła moje życie po brzegi, dodała do niego koloru, Przyjaciół, ale i zadumy i pokory. Dzięki niej wiem, że moje problemy są niczym, np. kiedy ja martwię się o zaliczenie kolokwium, jakieś dziecko walczy o życie. Jestem pewna, że ten rok nie jest ostatnim w mojej pracy w Fundacji Mam Marzenie.

 

Przeczytaj relacje innych wolontariuszy Fundacji Mam Marzenie: http://www.mammarzenie.org/O-Fundacji/wolontariat-w-fmm