Mateusz lat: 11

Wyjazd do Legolandu z rodziną

Pierwsze spotkanie: 27.03.2010

Spełnienie marzenia: 27.08.2011

Poleć:

wykop.pl dodaj do Facebook dodaj do Twitter dodaj do Blip dodaj do NK
2011-09-02

Realizacja marzenia

Data spotkania: 02.09.2011 (Billund)

Wolontariusze: Ula Grabińska

 

Spełnienie marzenia Mateusza zaczęło się już w Poznaniu skąd wyruszyliśmy do Szczecina, by zabrać Marzyciela wraz z rodziną do Legolandu. Z lekkim poślizgiem, ale i uśmiechem na twarzy o godzinie 14 wyruszyliśmy już całą dziewiątką w naszą 4-dniową podróż. Droga początkowo trochę się dłużyła, ale przystanki, które Mateusz głównie wykorzystywał na bieganie - by pozbyć się drzemiącej w nim energii - sprawiły, że w sumie, w samochodzie nie było aż tak źle i po prawie 7h dotarliśmy na miejsce. Hotel, w którym mieszkaliśmy, po naszym przyjeździe od razu zyskał jedną gwiazdkę więcej - bo radość bijąca od naszego marzyciela nie pozwalała sądzić inaczej. Mateusz od początku był naszą gwiazdą

W czwartek rano, po śniadaniu udaliśmy się w końcu do Legolandu. Krótka kolejka do kasy, zdjęcia przed wejściem i już byliśmy w raju. Oczy wszystkich biegały dookoła ( podobnie jak nasz marzyciel). Nie wiedzieliśmy na co patrzeć, gdzie iść, z czego skorzystać najpierw. Pomogły nam mapki. I tak po kolei, odstając swoje w kolejce, zaliczaliśmy kolejne atrakcje. Na szczęście Mateusz się nie nudził, bo przed każdą zabawą były ustawione klocki dla dzieci, by mogły produktywnie wykorzystać okres czekania. Sporą część czasu zarówno pierwszego jak i drugiego dnia spędziliśmy na podziwianiu miasteczka lego - wszystkie jego elementy z największą dokładnością były zbudowane z lego. Marzyciel był zachwycony, ale i nam się oczy świeciły. Najbardziej chyba przypadł do gustu statek, który przepływał przez śluzy wodne i platforma wiertnicza. I choć był zakaz wchodzenia do „miasteczka" i dotykania elementów, naszemu marzycielowi to nie przeszkadzało. Mateusz chciał dotknąć każdego klocka, najlepiej mieć podobne w domu, a pod koniec wycieczki uznał, że w sumie to mógłby zamieszkać w Legolandzie. Pierwszy dzień minął nam bardzo szybko. Na szczęście w hotelu czekała na nas 3-daniowa kolacja, a po niej odważyliśmy się otworzyć tajemnicze drzwi na 5 piętrze. A tam- sala fitness, więc i rozrywka na resztę wieczoru... no tak, bo dla Mateusza 8h chodzenia po Legolandzie nie wystarczyło, by wykorzystać całą energię, trzeba jeszcze pojeździć na rowerku;)

Całą noc lało (a w zasadzie od 18 dnia poprzedniego - jak opuściliśmy Legoland), więc byliśmy troszkę przerażeni perspektywą dnia w pod parasolką, ale o 10 zaczęło się rozpogadzać. Mateusz zdradził mi sekret, że on wie, w jaki sposób załatwić dobrą pogodę - zaczyna się na „M" kończy na „A" i ma 8 liter

Tak więc w piątek o 10 jak wyszło słońce ruszyliśmy dalej podbijać Legoland. Najlepsze atrakcje oczywiście trzeba było zaliczyć po dwa razy. Tak więc gdy Mateusz robił drugie już prawo jazdy, pod okiem specjalistów z toyoty, starsza młodzież bawiła się na kolejce górskiej i na „ramieniu robota", którego ruchy samemu się programowało. Zaskakujące było to, że ludzie wystraszyli się nocnego deszczu i wcale nie było kolejek - wszędzie wchodziliśmy z marszu. Resztę planu dnia ustalił Mateusz - akwarium, bitwa morska, po której schliśmy godzinę, wodny plac zabaw, wyczekiwane zakupy w porze obiadowej, kino 4D i wiele innych. Tak bardzo chcieliśmy wykorzystać czas na atrakcje, że nawet nie mieliśmy czasu zjeść normalnego obiadu. O 18 odebrał nas Robercik (później nawet już tylko Bercik) - jak pieszczotliwie nazywał naszego kierowcę Mateusz. Cały czas mogliśmy słyszeć dialogi typu:

-Robercik...

-tak?

-a nic, tak Cię sprawdzam.

Tradycyjnie dzień zakończył się kolacją, rozmowami  i ćwiczeniami na siłowni, ale jeszcze udaliśmy się na spacer po miasteczku i muszę przyznać, że wtedy pierwszy raz w czasie wyjazdu Mateusz był zmęczony.

W sobotę rano, wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy w podróż powrotną. Choć smutno nam było wyjeżdżać, każdy uśmiechał się w głębi duszy na myśl o dwóch wspaniałych dniach spędzonych w Legolandzie. Mateusz głośno przyznał, że jego marzenie się spełniło, szkoda tylko, że nie mógł zabrać tej toyoty Auris, na którą przecież ma już prawo jazdy

 

 

Ula Grabińska

 

Realizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam MarzenieRealizacja marzenia Fundacja Mam Marzenie
0000-00-00

Pierwsze spotkanie

Data spotkania: 00.00.0000 (Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie)

Wolontariusze: Ula Grabińska i Piotr Peszel

    Pierwsze wiosenne wtorkowe popołudnie spędziliśmy z naszym nowym Marzycielem Mateuszem. Jak tylko przywitaliśmy się, a Mateusz otworzył lodołamacz, przenieśliśmy się do świetlicy. Tam nasz wielki fan klocków lego postanowił, że zbudujemy samolot z klocków. Więc budowaliśmy, a  w zasadzie Marzyciel z Piotrkiem, choć prawdę powiedziawszy najlepiej radził sobie bez niczyjej pomocy.

   Mateusz jest chłopcem bardzo radosnym, rozgadanym i wszystko go interesuje. Budowanie z klocków nie przeszkadzało mu kontrolować wszystkiego, co dzieje się na świetlicy. Ponadto cały czas rozbawiał nas swoimi żartami, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nagle do Sali weszła Pani Wiosna, musieliśmy więc pozbierać klocki i zmienić miejsce, bo widać szykowała się grubsza impreza. My, w takim, razie lego zamieniliśmy na blok i kredki. Mateusz już wiedział o czym marzy, ale tajemniczo przekonywał nas, że nie może tego narysować, bo jest za duże, a poza tym on nie wie jak.  W końcu, gdy obiecałam, że mu pomogę zdradził swoje największe marzenie – chciałby pojechać z rodziną do Legolandu. I tak kredki poszły w ruch … ale zatrzymały się tuż nad kartką. Nadal nie mieliśmy pomysłu jak narysować Legoland! Z pomocą przyszła niezastąpiona mama – narysujcie drogę i samochód. I tak Mateusz przelał marzenie na papier. Później oczywiście dokładnie o wszystkim opowiedział (nie obyło się bez kolejnych żartów)… i szybko wróciliśmy do lego, bo przecież samolot trzeba dokończyć! I tak pożegnaliśmy się z naszym Marzycielem (wciąż żartującym) zostawiając go z jego ulubioną rozrywką – Lego.


Jeśli chcesz nam pomóc spełnić marzenie Mateusza o wyjeździe do krainy klocków – Legolandu
Zadzwoń: Ula Grabińska 601 585 644 lub
Napisz: urszula.grabińska@mammarzenie.org


 

Pierwsze spotkanie Fundacja Mam MarzeniePierwsze spotkanie Fundacja Mam MarzeniePierwsze spotkanie Fundacja Mam MarzeniePierwsze spotkanie Fundacja Mam MarzeniePierwsze spotkanie Fundacja Mam MarzeniePierwsze spotkanie Fundacja Mam Marzenie

Poczekalnia

Warszawa

Spełnione marzenia 2013

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2012

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2011

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2010

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2009

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2008

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2007

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2006

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2005

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2004

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 0

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Byli z nami

Warszawa

Aktualności » Warszawa

Bal Radiowca

Dzięki uprzejmości organizatorów Balu Radiowca, mieliśmy przyjemność uczestniczenia w tym niezwykłym wydarzeniu.

[+] czytaj więcej...

Wolontariat » Warszawa

Ruch spełniania marzeń powstał dzięki ludziom z całej Polski, których połączyła idea bezinteresownej pomocy choremu dziecku i jego rodzinie. To na wolontariuszach opiera się cała struktura naszego ruchu i to oni są jego ambasadorami w swoim środowisku.Przyłącz się do nas!