Kuba lat: 5
Wyjazd do Legolandu
Pierwsze spotkanie: 28.01.2006
Spełnienie marzenia: 16.06.2006
Sponsorzy
Dzień pierwszy - czwartek 15.06.2006r.
W związku z wczesną godziną odlotu postanowiono, że noc przed podróżą do Danii spędzimy w Warszawie. Wraz z marzycielem - Kubusiem i jego rodziną spotkałam się na dworcu w Katowicach około 15.30. Jazda pociągiem była niemałą frajdą dla naszego bohatera, ponieważ zarówno on jak jego siostra nigdy wcześniej nie podróżowali tym środkiem komunikacji. W Warszawie szczęśliwie dotarliśmy i zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Premiere Classe, gdzie mieliśmy spędzić noc przed wylotem. Chociaż nie było wiele czasu poszliśmy na mały spacerek po okolicy i zjedliśmy miłą kolacje w pizzerii. Już po powrocie miałam przyjemność zagrać z małym marzycielem w jedną z jego ulubionych gier planszowych - Chińczyka:.Jeszcze przed nadejściem 23 wszyscy położyliśmy się spać, ponieważ nazajutrz czekał nas długi i pełen wrażeń dzień.
Dzień drugi - piątek 16.06.2006r.
Drugiego dnia podróży musieliśmy wstać bardzo wcześnie. Odlot był przewidywany na 10 rano, a my musieliśmy dotrzeć na lotnisko i załatwić wszelkie formalności. Po wymeldowaniu się z hotelu i śniadaniu w hotelowej stołówce udaliśmy się na lotnisko. Kubuś przez cały czas dopytywał się czy już dzisiaj pójdziemy do Legolandu i był bardzo zawiedziony, kiedy rodzice tłumaczyli mu, że to dopiero jutro. Po nadaniu bagaży, małej rewizji w sklepach i oczekiwaniu na poczekalni wreszcie zaczął się jeden z najciekawszych elementów wycieczki. Do samolotu linii SAS przewiózł nas specjalny autobus. Wszyscy byliśmy podekscytowani, ponieważ każdy z nas leciał po raz pierwszy. Po ulokowaniu się w samolocie czekaliśmy już tylko na start. Wreszcie wzbiliśmy się w powietrze i po kilku minutach mogliśmy już oswobodzić pasy i trochę odetchnąć. Kubuś, który siedział tuż przede mną, opowiadał mi swoje wrażenia z dopiero rozpoczynającej się podróży. Cudownie było usłyszeć z jego ust, że lot był również jego wielkim marzeniem i patrzeć jak podziwia widoki za oknem. Nie przestawał powtarzać, że nie może doczekać się wizyty w Legolandzie. Miedzy przylotem do Kopenhagi, a odlotem do miejsca gdzie znajdował się Legoland - miasta Billund mieliśmy sporo czasu. Musieliśmy przejść przez całe lotnisko, żeby dotrzeć do Terminalu, z którego mieliśmy lecieć. Kubuś przez większą cześć lotniska wędrował przodem niczym kierownik wycieczki. Podróż mogliśmy kontynuować po odczekaniu paru godzin. Lot zajął nam około 45 minut, a po wylądowaniu i odebraniu bagaży czekaliśmy już tylko na właściciela domu, w którym mieliśmy zamieszkać. Kiedy odnaleźliśmy się na lotnisku, bardzo sympatyczny pan Erik zawiózł nas do domu i oprowadził po naszej części, a potem pojechaliśmy razem do supermarketu. Towary w sklepie posiadły etykiety w języku duńskim, którego nie rozumieliśmy, ale niepokonana drużyna, jaką byliśmy poradziła sobie z tym problemem: Niestrudzony w trakcie podróży Kubuś wieczorem grał z tatą i siostrą w piłkarzyki, ale udało się go namówić do wcześniejszego położenia do łóżka, ze względu na wizytę w miejscu urzeczywistniającym jego marzenie...
Dzień trzeci - sobota 17.06.2006 r.
Trzeciego dnia, tuż po wchłonięciu pysznego śniadania przygotowanego przez pana Erika, wybraliśmy się do celu naszego wyjazdu - Legolandu. Po załatwieniu wszelkich formalności związanych z odbiorem wejściówek Kubuś i jego siostra otrzymali małe upominki i weszliśmy do środka. Pierwszego dnia w tym królestwie klocków posługiwaliśmy się mapką, żeby nie pominąć żadnej atrakcji. Na początku oglądaliśmy fantastyczne budowle z klocków: lotnisko w Billund, samoloty, zamek Neuschwanstein, Statuę Wolności, miniaturowe miasteczka, port, a nawet stadion piłkarski. Kubuś na początku żywo zainteresowany, potem nieco znudzony budowlami zadecydował, że udamy się na kolejki. Na początek szybka karuzela - gąsienica, później przejazd kolejką(chyba najbardziej przypadła do gustu marzycielowi, bo wracał na nią konsekwentnie w kolejnych dniach), która na początku spokojnie sunęła przez podziemia, potem nagle nabierała prędkości i zamieniała się w mini - rollercoaster. Po małej przerwie na obiad szybko powróciliśmy do dalszego zwiedzania miasteczka z klocków. Niestety były atrakcje, na których limity wysokości uniemożliwiały przejazd naszemu bohaterowi. Jednak na wszystkich pozostałych i tych bardziej niebezpiecznych i tych mniej Kubuś bawił się doskonale. Oczywiście te, w których bardziej rzucało, te szybsze lub te z większymi spadami cieszyły się największa atencją Kubusia. Nieustraszony marzyciel podnosił ręce i z uśmiechem na twarzy korzystał z wszelkich dóbr klockowego miasteczka. Po dniu pełnym wrażeń i małym buszowaniu po sklepach udaliśmy się z powrotem do naszej kwatery, gdzie miałam przyjemność ułożyć z Kubusiem jego nowe zdobycze. Powstały piękne budowle, które do samego końca ozdabiały pokój. Po kilku meczach, jakie stoczyłam z marzycielem, jego siostra i tatą w piłkarzyki zebraliśmy się do łóżek. Następnego dnia czekało nas przecież wiele wrażeń w Legolandzie
Dzień czwarty - niedziela 18.06.2006 r.
Czwarty dzień naszego pobytu prawie w całości spędziliśmy korzystając z wszystkich atrakcji i zabawek Legolandu. Na początku Kubuś powtórzył parę ulubionych kolejek, które odwiedził dnia poprzedniego. Szybka przejażdżka gąsienicą, podróż kolejką - Smokiem poprzedziły wiele nowych atrakcji. Fascynująca okazała się podróż w indiańskiej łódce, która kończyła się dużym spadkiem i ochlapaniem wodą. Marzycielowi bardzo spodobało się również trójwymiarowe kino, w którym oprócz iluzji przestrzeni widzowie mogli doświadczyć opadów śniegu, powiewów wiatru itd.. Kubuś podczas seansu i później w domu często powtarzał, że "to jest właśnie prawdziwe kino". Poza tymi atrakcjami skorzystaliśmy również z kolejki, która przejeżdżała przez miasteczko, a Kubuś przejechał się motorówką, samochodzikami i małymi samolotami. Pod koniec niedzielnego pobytu w Legolandzie Kubuś i jego rodzina spędzili trochę czasu w sklepach po brzegi wypełnionych przeróżnymi klockami. Tam uzupełniali jego domowe zasoby i kupowali pamiątki z podróży. Po powrocie i krótkiej zabawie z siostrą w okolicach naszej kwatery marzyciel położył się spać.
Dzień piąty - poniedziałek 19.06.2006 r.
Ostatniego dnia pobytu czas, jaki spędziliśmy w miasteczku klocków była bardzo okrojony. Kubuś odwiedził wszystkie swoje ulubione atrakcje (kolejkę Smoka, Gąsienice i trójwymiarowe kino), po czym wspólnie obejrzeliśmy przedstawienie przygotowane przez pracowników miasteczka. Fabuła teatrzyku opowiadała o księciu, który mimo wszelkich przeszkód bardzo chciał dostać się do swej wymarzonej księżniczki. Podczas pokazu aktorzy często spadali do basenu, który znajdował się pod małym zameczkiem i ochlapywali widzów wodą. Po powrocie po raz kolejny miałam przyjemność ułożyć z marzycielem jego nowe trofeum z wyprawy. Po spakowaniu rzeczy i zabawie w obrębie domu udaliśmy się na zasłużony spoczynek.
Dzień szósty - wtorek 20.06.2006 r.
Szósty dzień podróży był chyba najbardziej męczący zarówno dla Kubusia jak dla pozostałych. Po śniadaniu i dopakowaniu reszty rzeczy nasz sympatyczny gospodarz odwiózł nas na lotnisko. Tam nadaliśmy bagaże i oczekiwaliśmy na lot. Pierwszy lot minął nam bez zastrzeżeń z drugim mieliśmy pewne kłopoty, ponieważ z powodów technicznych samolot nie był w stanie wystartować. Po godzinnym oczekiwaniu przeprowadzono nas do drugiego i kontynuowaliśmy podróż powrotną do domu. Marzyciel wciąż pytał gdzie jesteśmy i gdzie będziemy podróżować dalej. Gdy przybyliśmy do Polski szybko odebraliśmy bagaże i popędziliśmy na dworzec. Pociągiem dotarliśmy do Katowic i około 22.30 rozstaliśmy się w dobrych nastrojach.
Pierwsze spotkanie
W sobotę wybrałyśmy się do Kubusia, który mieszka z rodzicami i siostrą Karoliną w małej miejscowości koło Gliwic.
Kubuś ma pięć lat, cierpi na chorobę genetyczną- mukowiscydozę.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce rodzice Kubusia bardzo ciepło nas przyjęli, Kubuś początkowo "udawał" nieśmiałego, ale trwało to zaledwie 5 minut. Tata Kuby wyjaśnił nam, iż jest On bardzo otwartym dzieckiem i zapewne szybko przyzwyczai się do naszej obecności. Istotnie tak też było.
Kubuś otworzył prezent, który otrzymał od nas - puzzle, był bardzo zadowolony, gdyż wręcz uwielbia ich układanie.
Kubuś wyraził swoje zadowolenie, często się uśmiechał i profesjonalnie pozował do zdjęć :) Już na wstępie ujawnił nam swoje zdolności muzyczne, zaśpiewał nam piosenkę, którą nauczył się w przedszkolu do którego bardzo chętnie uczęszcza. Kiedy Kasia zapytała o marzenie chłopca, bez namysłu wyjawił nam swoje pragnienie wyjazdu do Legolandu. Rodzice Kubusia wyjaśnili, iż syn prócz układania puzzli bardzo chętnie buduje dosłownie wszystko z klocków Lego. Gdy Kasia zajęła się omawianiem formalnych spraw z rodzicami, wraz z Kasią i Agnieszką udałyśmy się do pokoju Kubusia. Kubuś zaproponował, iż pokaże nam swoje "klocuszki" i "puzzelki" ( takimi zdrobnieniami posługiwał się nasz marzyciel dlatego nie śmiałam ich zmieniać :) ) Pokazywał nam swoje puzzle, klocki Lego, karteczki które zbiera wraz z siostrą a także statek piratów, który jest bardzo ważną częścią Jego zabawek, gdyż tratuje go z należytym szacunkiem :) Pokazywał również kolekcje wojowniczych postaci ułożonych z klocków.
Kubuś był w stosunku do nas bardzo otwarty, nawet bez naszych pytań, sam opowiadał o swoich zainteresowaniach, o przedszkolu, pięknie zaprezentował jak nauczył się liczyć :)
Kubuś wzbudził we mnie podziw w szczególności swoim uporządkowaniem, każdą rzecz, którą wydobył z półki czy szuflady, tuż po jej prezentacji, dokładnie porzadkował i wkładał w to samo miejsce. To chyba dość niespotykane wśród małych, a zarazem energicznych dzieci - i to chłopców!!
Siostra Karolina uczęszcza do piątej klasy Szkoły Podstawowej, na pierwszy rzut oka widać że jest troskliwą i podobnie jak brat otwartą osobą. Wiele opowiadała o ich życiu i przygodach. Kuba jest energicznym chłopcem ani minuty nie spędza na bezczynności:)
Dużo mówi i pięknie się uśmiecha . Mama Kubusia opowiadała, że chłopiec przyzwyczaił się do codziennych obowiązków związanych ze szczególnym dbaniem o zdrowie tj: inhalacje, enzymy podawane do posiłków, nie protestuje a nawet się upomina :)
Jesteśmy wprost zachwycone tą pogodą ducha, ciepłem panującym w rodzinie Kubusia i energią, której można pozazdrościć chłopcu..
Poczekalnia
KatowiceSpełnione marzenia 2013
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2012
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2011
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2010
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2009
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2008
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2007
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2006
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2005
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 0
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćByli z nami
KatowiceAktualności » Katowice
Pastorałka może spełnić marzenia
Pięknie wydana pastorałka pt. "Święty" grupy "Stara Pierzyna" jako singiel.
[+] czytaj więcej...