Pierwsze spotkanie Fundacja Mam Marzenie

Kuba lat: 5

Wyjazd nad morze

Pierwsze spotkanie: 23.04.2006

Spełnienie marzenia: 13.06.2006

Poleć:

wykop.pl dodaj do Facebook dodaj do Twitter dodaj do Blip dodaj do NK
2009-05-01

Data spotkania: 01.05.2009 (Świnoujście)

Wolontariusze: Ewa

Spełnianie Kubusiowego marzenia rozpoczęło się późnym wieczorem na katowickim dworcu od nieustannych pytań o to "kiedy ten pociąg wreszcie przyjedzie" i "z której strony"? Ech niecierpliwił się nasz Marzyciel, ale przecież miało się zacząć spełniać jego największe marzenie, więc zniecierpliwienie było jak najbardziej zrozumiałe... Wreszcie z megafonu usłyszeliśmy informację, że pociąg do Świnoujścia wjedzie na peron. Kubusiowi uśmiechnęły się oczka i już po chwili układał się w przedziale do snu, prosząc mamę o konieczne przebranie w piżamkę, bo przecież każde dziecko wie, że śpi się nie w ubraniu, ale w piżamce i dla Kubusia nie ma znaczenia czy jest to łóżko czy pociąg :) Poprosiłyśmy, podobnie jak na pierwszym spotkaniu o zgodę na zdjęcie, i znów jej nie odstałyśmy:) w momencie odjazdu pociągu zgoda na uwiecznienie tego momentu jednak się pojawiła.. Jeszcze tylko krótkie pożegnanie z dziadkami i przeraźliwy gwizd pociągu... A więc ruszamy w kierunku morza!

Z nadmiaru emocji i wrażeń sen zmógł naszego Marzyciela dopiero po godzinie pierwszej w nocy. Do tego czasu wszystko musiał wiedzieć i zdążył zaprzyjaźnić się z innym chłopcem, który jechał wraz z nim w przedziale. A później sen i pobudka dopiero rano, kiedy w powietrzu już było czuć zapach morza, słońca i niezwykłej przygody...

No i nareszcie można wysiadać. Jazda pociągiem, mimo że fascynująca nie powinna jednak trwać tak długo :) A po wyjściu z wagonu kilka kroków i kolejna atrakcja i kolejne emocje - przejażdżka promem - szkoda tylko, że taka krótka :) No dobrze, nasz Marzyciel jest już po właściwej stronie teraz już tylko trzeba dotrzeć do Hotelu Eldorado, który dzięki uprzejmości właściciela i pani dyrektor, którzy zaprosili do siebie Kubusia, na czas spełniania marzenia stanie się jego domem.

W Hotelu Kubuś jest oczekiwanym gościem. Dostaje śliczny pokój i zostaje nakarmiony samymi pysznymi rzeczami. Po odpoczynku po podróży Kubuś decyduje: "idziemy zobaczyć morze!" Mija kilka chwil i oczom naszego Marzyciela ukazuje się ogrom morza - jego oczy robią się coraz większe, a na buzi pojawia się uśmiech. Teraz już można być pewnym, że marzenie rzeczywiście właśnie się spełnia. Ech ile wody, ile piasku! Taka plaża to rzeczywiście miejsce magiczne i wymarzone. Jeszcze spacer po promenadzie, zakup niezbędnych rzeczy do plażowania, czyli okularów przeciwsłonecznych i łopaty do zabawy w piasku, spacer po centrum, pierwsze zjedzone nad morzem frytki i po ogromie wrażeń pora wrócić do pokoju by nabrać sił na kolejny dzień.

A kolejne dni to wcale nie mniejsze atrakcje. Morze każdego dnia jest inne i każdego dnia zapraszało naszego Marzyciela do kolejnych odwiedzin, do chodzenia po wodzie, do zabaw w piasku i biegania po plaży. Można było także gonić mewy i rybitwy, zbierać muszelki, budować zamki z piasku i piaskowe żółwie. Można także było chlapać się wodą, sypać piaskiem i biegać po całej plaży wznosząc okrzyki zagłuszane przez szum fal... Czasami nawet można było sobie zrobić na plaży zdjęcie i te momenty trzeba było wykorzystywać bardzo skwapliwie, gdyż nasz Marzyciel zdjęć po prostu nie lubi :)

Napisać też trzeba o niezwykłym przyjęciu Kubusia w hotelu. Pani Ewa (dyrektor hotelu) i Pan Andrzej (właściciel) powitali Marzyciela w sposób iście królewski - było specjalne, wspólne śniadanie, a tuż po nim kolejna niespodzianka - przepyszny tort truskawkowy z napisem "Witamy Kubusia"!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

A zaraz po śniadaniu następna atrakcja - wyjazd na wycieczkę w poszukiwaniu kapitana w Komendzie Portu Wojennego w Świnoujściu. Mieliśmy więc okazję podglądnięcia uzbrojenia marynarki wojennej i olbrzymiego okrętu wsparcia logistycznego ORP Kontradmirał Xawery Czernicki, po którym oprowadził nas i wszystko poopowiadał marynarz z służby dyżurnej. A oglądania na tak dużej jednostce pływającej jest naprawdę sporo. Obejrzeliśmy więc wszystko dokładnie, a naszego Marzyciela najbardziej zainteresowało chyba lądowisko dla śmigłowców i armata przeciwlotnicza, z której niestety nie pozwolono mu postrzelać ;) Później był spacer po terenie należącym do Komendy Portu Wojennego i odkrycie "domku dla żołnierzyków", czyli budynku moro, nazwanego w ten sposób przez naszego Marzyciela. Były też zapachy z okrętowych kuchni i wizyta na kolejnej jednostce, w której została odkryta pełnia Kubusiowego szczęścia :) Nasz Marzyciel został w końcu posadzony w armacie i próbował nas wszystkich powystrzelać. Na szczęście nie było za bardzo czym, w innym wypadku nasz mały "aniołek" pewnie by się nie zawahał ;) W każdym razie celował z niezwykłą precyzją, kto wie, może w przyszłości będzie pływał na takim okręcie i strzelał już tak naprawdę?

Jeszcze nie minęły emocje po wizycie na okrętach, a tu już kolejna przygoda - wycieczka statkiem. Tym razem w pełni satysfakcjonująca Kubusia, bo trwająca całe 2 godziny. Można było podziwiać widoki i poznać bliżej całą okolicę, a nawet udało się namówić mamę na zjedzenie lodów. A po wycieczce kolejny warunek, bez którego marzenie nie zostałoby w pełni spełnione - Kubuś dostał na obiad morską rybkę, o której mówił nam już podczas pierwszego spotkania :)

Kolejne dni upływały Kubusiowi na beztroskich zabawach na plaży, spacerach po promenadzie, kupowaniu kolejnych pamiątek i jedzeniu tak przez wszystkich lubianych gofrów. Radości i zabawie nie było końca :)

Nie można też w relacji zdarzeń z tamtych dni zapomnieć o przepysznym jedzeniu i przede wszystkim o "królewiczu chlebusiów", czyli gorącym wiejskim chlebie pieczonym w hotelu, który stał się naszym ulubionym przysmakiem, a także o kiełbaskach, które gotowane były specjalnie dla Kubusia, gdy tylko pani Ewa dowiedziała się jak bardzo mu smakują :) (oczywiście same kiełbaski, a nie ich końcówki, które według Kubusiowej wiedzy nie są przeznaczone do jedzenia ;)).

Ostatniego dnia pobytu w Świnoujściu Kubuś postanowił, że w czasie, gdy mama będzie pakować rzeczy, on pogra sobie w bilard z panią Ewą i panem Andrzejem. Oczywiście nasz Marzyciel wygrał tę rozgrywkę, a na odchodnym powiedział do pani Ewy, że "teraz mają zagrać we dwójkę z panem, a jak następnym razem do nich przyjedzie to powie mu kto wygrał". I jak się tu nie uśmiechnąć? Pozostaje nam wierzyć w pewność Kubusia, że jeszcze nad morze wróci niejednokrotnie, ale tym razem wyjazd dobiegł niestety końca. Jeszcze tylko pożegnania, podziękowania za wspaniały pobyt, prom, pociąg i powrót do domu...

Z niezapomnianymi przeżyciami i wyjątkowym iście królewskim traktowaniem przez ostatnie kilka dni.

Zacytujemy jeszcze kilka stwierdzeń wprost z wyjątkowego słownika Kubusia: "na pewno komary-chłopaki też latają i gryzą", "pociąg się krzywi", "flaga się machu", "komary nie lubią trupów", kiełbaski w przeciwieństwie do parówek się nie toczą", "Jak splaskać komara", "nóż zaciął widelca", "mamo ja nie chcę tego mieć, zdrap mi opalone.."
 

2006-04-23

Pierwsze spotkanie

Data spotkania: 23.04.2006 (Chorzów)

Wolontariusze: Kamila, Ewa Ch., Ewa K

Tego niezwykle słonecznego, niedzielnego południa, wybrałyśmy się do szpitala w Chorzowie, aby tam poznać marzenie pięcioletniego Kubusia. Chłopiec leżał w sali, w której obowiązywał reżim sanitarny. Zatem ubrane w zielone fartuchy i z maseczkami na ustach przywitałyśmy Kubusia. Chłopiec wstydził się nieco rozmawiać z nami, ucieszył go jednak prezent, jaki od nas dostał. Po męczących próbach wyciągania Batmana z pudełka w końcu się udało i mógł się nim zacząć bawić. Chłopiec opowiadał, że na balu karnawałowym chciał być Batmanem, ale nigdzie nie było stroju więc został Spidermanem:). Pokazał nam także inne swoje zabawki - potwory, które były także jego ulubionymi.

Kiedy nadszedł moment poznania marzenia dowiedziałyśmy się, że Kuba chciałby pojechać nad morze, popływać statkiem i porozmawiać z jego kapitanem. Koniecznym wydaje mu się także zjedzenie rybki nad morzem..

Wcześniej oglądał morze jedynie na fotografiach i filmach, nigdy go jednak nie widział go na żywo. Pytany o inne pragnienia i marzenia awaryjne dodał z przekonaniem, że nie marzy o niczym innym tylko o morzu, wszystko poza tym ma. Jego pewna odpowiedź nie budziła naszych wątpliwości. Bałtyk chyba już czeka na naszego małego Marzyciela.

Choć przebywanie razem z Kubusiem sprawiało nam ogromną przyjemność ponaglone przez czas pożegnałyśmy jego i jego mamę i ruszyłyśmy w stronę kolejnej szpitalnej sali…
 

Pierwsze spotkanie Fundacja Mam MarzeniePierwsze spotkanie Fundacja Mam MarzeniePierwsze spotkanie Fundacja Mam Marzenie

Poczekalnia

Katowice

Spełnione marzenia 2013

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2012

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2011

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2010

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2009

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2008

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2007

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2006

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2005

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 0

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Byli z nami

Katowice

Aktualności » Katowice

Pastorałka może spełnić marzenia

Pięknie wydana pastorałka pt. "Święty" grupy "Stara Pierzyna" jako singiel.

[+] czytaj więcej...

Wolontariat » Katowice

Ruch spełniania marzeń powstał dzięki ludziom z całej Polski, których połączyła idea bezinteresownej pomocy choremu dziecku i jego rodzinie. To na wolontariuszach opiera się cała struktura naszego ruchu i to oni są jego ambasadorami w swoim środowisku.Przyłącz się do nas!