Michał lat: 17

Wyjazd na mecz Ligi Mistrzów

Pierwsze spotkanie: 27.05.2006

Spełnienie marzenia: 26.09.2006

Poleć:

wykop.pl dodaj do Facebook dodaj do Twitter dodaj do Blip dodaj do NK
2006-09-30

Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów

Data spotkania: 30.09.2006 (Warszawa/Mediolan)

Wolontariusze: Agnieszka

Jakis czas temu ktos zapytał, co cenię w ludziach. Oczywiscie lista cech byłaby długa, ale mi przyszła od razu do głowy odpowiedz - "Uwielbiam ludzi, którzy maja pasję. Którzy znajduja w życiu COS co jest dla nich ważne, cos co ich interesuje i sprawia im przyjemnosć. I nie stoja w miejscu, a wciaż ida na przód, chca wiedzieć/robić więcej i więcej. I pozostaja wierni swojej pasji i marzeniom z nia zwiazanym".

Skad taki wstęp? Otóż to pytanie padło tego samego dnia, gdy Michał, miłosnik piłki nożnej podał mi, kolejne już z rzędu, Marzenie zastępcze. Najpierw był finał Mundialu. Potem mecz AC Milanu. A teraz jeden z meczów Ligii Mistrzostw. Zaskoczyła mnie Jego konsekwencja. A zarazem zaimponowała mi. Widzac, że z poprzednich marzeń nic nie wyszło, mógł się poddać, powiedzieć, że chce laptopa albo inny sprzęt. Cos, co dostanie na pewno, cos, co mu się przyda i fajnie byłoby to mieć. Myslę, że niejedna osoba by tak postapiła. Ale nie Michał. Bo Jego Marzenia były prawdziwe, szczere. Takie, jakie każdy z nas nosi w sercu, ale czasem wstydzi się do nich przyznać. Bo może głupie, bo może mało praktyczne... Bo może lepiej zamknać je gdzies w srodku siebie na kłódkę i wyrzucić klucz i wymarzyć sobie cos bardziej praktycznego?

Zupełnie niezniechęcony Michał wybrał jednak mecz swoich marzeń: Inter Mediolan - Bayern Monachium 27 wrzesnia. Mówi się, że do trzech razy sztuka. Tym razem nie można było już Go zawiesć.

Ruszyły przygotowania. Bilety na mecz, samolot. Szukanie miejsca do spania. W międzyczasie różne badania i odpowiedz lekarki "Tak, możecie lecieć". 15 wrzesnia wszystko było gotowe i zapięte na ostatni guzik. Pozostało oczekiwanie na wyjazd. I w końcu TEN dzień nadszedł...

26 wrzesnia 2006 O godzinie 13 spotykamy się na warszawskim lotnisku Okęcie w pełnym składzie - Michał, Jego starszy brat Piotrek, mama i ja. Szybka odprawa, chwila oczekiwania i wchodzimy na pokład samolotu. Dla całej rodziny to pierwszy w życiu lot. Mama nieco zestresowana, zasłania okna, synowie Jej dokuczaja... Ale już kilka minut po starcie podziwia wraz z nami ziemię z nieba. Szybka przesiadka w Wiedniu i o 18:40 ladujemy w Mediolanie. Jeszcze 50minut autokarem i jestesmy w centrum miasta. Tu czeka na nas Simone, mój włoski znajomy. On i Jego rodzina zaoferowali nam na pobyt mieszkanie nieżyjacych już dziadków. To naprawdę niesamowite! Jeszcze większe zaskoczenie czeka nas w mieszkaniu - 2 pokoje, 4 łóżka, salon, kuchnia, łazienka, klucze do własnej dyspozycji a do tego mama Simone przygotowała na nasz przyjazd obiad, zrobiła zakupy... By niczego nam nie brakowało. Wzruszona mogę powiedzieć jedynie "Grazie". Jemy makaron z warzywami i oliwkami i kładziemy się spać. Przed nami 3 długie dni! 27 wrzesnia 2006 Wstyd się przyznać, spimy prawie do południa. Potem robimy brakujace zakupy, spacerujemy po okolicy. Nasza dzielnica jest cicha i spokojna, pełna kawiarenek i bloków w ciepłych barwach. Dużo zieleni, spiewajacych ptaszków. Powili spadaja już liscie, więc jesień za pasem. Pogoda jednak piękna, słoneczna. Mówiac krótko - wymarzona. 27 wrzesnia to data meczu. Plan był nieco inny... Michał miał na mecz isć z bratem. Mieli imienne bilety w jednym z najlepszych sektorów. Tuż przed meczem okazało się jednak, że dostali miejsca w strefie VIP. Ich opiekunem był Simone. Bilety, które mielismy miały nam przepasć... Było zbyt pózno żeby je sprzedać i nie można było już zwrócić na godzinę przed meczem. Zapadła decyzja - idziemy na mecz ja i mama Michała. Mama jednak wolała obejrzeć mecz w telewizorze, na wygodnym fotelu, z kubkiem herbaty w ręku. Spotykamy się z Simone, jego kuzynem i znajomym przy katedrze Duomo skad ruszamy na San Siro. Na miescie czuć lekkie podekscytowanie. Z każdej strony nadciagaja ubrani na niebiesko kibice Interu. W tłumie nie trudno też spotkać zwolenników Bayernu z czerwono-białymi szalikami. Wielu z nich przyjechało na mecz prosto z Niemiec! Aczkolwiek my przyjechalismy prosto z Polski;) Przyjemnie jechać metrem z kibicami dwóch przeciwnych drużyn, którzy rozmawiaja, smieja się zamiast robić awanturę i zadymę. Czujemy się naprawdę bezpiecznie.

19.00 San Siro

Mediolański stadion jest naprawdę fantastyczny! Duży, pięknie oswietlony, ze swietna widocznoscia. Już z zewnatrz słychać spiewy kibiców. W srodku po jednej stronie stoja fani Bayernu a dookoła, w swietle reflektorów zbieraja się grupki Włochów ubranych w niebiesko-czarne koszulki ukochanego klubu. Jak mówi Simone, mieszkańcy miasta sa dumni i szczęsliwi, że Inter okazał się ?czysty? w czasie głosnego skandalu we włoskiej piłce nożnej w minione wakacje. Twierdzi też, że Inter swietnie gra i że na pewno pokaże klasę. Tuż przed godzina 21 na murawie pojawiaja się piłkarze - Grosso, Figo, Crespo, Materazzi i inni oraz ich przeciwnicy m.in. Kahn, Schweinsteiger, nieco pózniej Podolski. No cóż, każdy ma prawo się pomylić. Gospodarze z hukiem przegrywaja i to w dosć kiepskim stylu. Kibice Bayernu szaleja z radosci. Po meczu na miescie cisza, spokój. Kibice obu drużyn wracaja razem do domów, hoteli. Michał, z poczatku kibicujacy Bayernowi nie jest zbyt zadowolony z wyniku, ponieważ... przegrana Interu zamyka mu drogę do szatni piłkarzy, który ta porażkę chca przełknać w samotnosci. Ale jak się miało okazać, nie wszystko było stracone!

28 wrzesnia 2006

Dzień odpoczynku i relaksu. spimy do 10. Małe zakupy, sniadanie. Zbieramy się do wyjscia. Planujemy zobaczyć miasto. Najpierw Duomo. Wjeżdżamy na sama górę. Wyjatkowo piękna górę. Gotycka katedra zachwyca w każdym calu! Potem spacer po placu. Przed galeria Wiktora Emanuela zbiera się hałasliwa grupa fanów najprawdopodobniej jakiegos zespołu. Maja ze soba transparenty i wciaż wpatruja się w jeden punkt. Gdy pojawia się ich idol, towarzyszy temu przerazliwy krzyk i pisk. Omijamy ich i udajemy się do galerii. Jest to miejsce, gdzie można zobaczyć najdroższe butiki najdroższych kreatorów mody. A w ich towarzystwie można zobaczyć Mc Donald`s czyli jedyne miejsce na kieszeń przeciętnego turysty. Kupujemy picie i ruszamy pod La Scalę. W międzyczasie ogladamy sportowe gadżety. Stoisk jest mnóstwo. Od razu widać, że Włosi kochaja piłkę nożna... Chyba nawet na równi z Papieżem, bo zwiazanych z Nim pamiatek jest niewiele mniej. Co ciekawe, na pocztówkach, breloczkach, ksiażkach Jan Paweł II pojawia się prawie tak samo często jak Benedykt XVI. To naprawdę piękne, że wciaż jest w sercach ludzi. Kilka stacji metrem i jestesmy przy Pałacu Sforzów. Tu kończymy nasza krótka wycieczkę. Wracamy do domu a ja dostaję wspaniałego smsa od Simone - "Aga, dzwonił do mnie menedżer Interu i zaprosił Michała na trening drużyny! Jedziemy jutro o 14!". Usmiecham się od ucha do ucha. Ale chwila, chwila. Jutro o 14 mielismy zjawić się u mojego znajomego, księdza Stefano. Może dzis? Michał był zmęczony, a Don Stefano czekał na nas niecierpliwie już od kilku tygodni, postanowiłam, więc odwiedzić Go przynajmniej na chwilę sama, ponieważ włożył wiele serca w szukanie biletów na mecz. Był zasmucony, że nie pozna Michała, ale pokazałam mu zdjęcia z meczu, opowiedziałam o Michale. Może uda im się spotkać przy innej okazji!

29 wrzesnia 2006

Piatak od rana obfitował w niespodzianki. Cicha jak dotad uliczka, na której mieszkalismy od rana była gwarna. Leżę w łóżku i słyszę różne dzwięki, głosy, smiechy... Podnoszę żaluzje i moim oczom ukazuje się... ogromny targ! Z warzywami, owocami, rybami, ubraniami. Wszystkim! A na nim mnóstwo ludzi. Od razu po sniadaniu idziemy zobaczyć, co ciekawego można kupić.

Postanowiłam nie mówić Michałowi o zmianie planów i o tym, że zamiast do Stefano jedziemy tuż pod granicę ze Szwajcaria, by zobaczyć trening drużyny. Po godzinę 13 Simone odbiera nas z domu i ruszamy. Po drodze zabieramy ze soba Angelo, syna menedżera drużyny, który kontaktował się z Simone i ma nas poprowadzić abysmy sprawnie dotarli na miejsce.

Ok. 15 widzimy ogrodzone siatka boisko i przyklejonych do niej kibiców czekajacych na rozpoczęcie treningu. Samochód podjeżdża pod bramę, która otwiera się i wpuszcza nas do srodka. Stojacy przy niej ludzie patrza z nieskrywana zazdroscia. Michał patrzy na lewo i widzi duży, niebieski autobus Interu. Na Jego twarzy pojawia się usmiech, jakiego nie widziałam w ciagu poprzednich dni. Szczery i prawdziwy. Angelo patrzy na Jego radosć i widzę w Jego oczach łzy. Podchodzi do mnie i mówi, że nie darowałby sobie, gdyby Michał będac w Mediolanie nie mógł przynajmniej przez chwilę zobaczyć piłkarzy z bliska. Mówi, że nie było łatwo to załatwić, ale wszystko się udało i cieszy się, że możemy tam być. Angelo prowadzi Michała i Piotrka pod samo boisko na którym trenuja piłkarze - Adriano, Zanetti, Materazzi, Vieira i cała reszta. W czasie treningu podchodzi do Michała sam Massimo Moratti (na co Simone patrzy przez lornetkę z istnym niedowierzaniem), uwielbiany przez kibiców prezydent klubu i wręcza mu koszulkę z numerem 8, Ibrahimovica. Tuż po treningu większosć piłkarzy składa na niej swoje autografy. Angelo spieszy się na spotkanie w Mediolanie, patrzymy więc ostatni raz na niebieski autokar i ruszamy w drogę powrotna. Kolację tym razem jemy na miescie - być we Włoszech i nie spróbować włoskiej pizzy?! Na chłopakach nie robi ona najmniejszego wrażenia, mi jest raczej obojętna... Stwierdzaja zgodnie, że jak pizza, to Polska. A może po prostu trafilismy na niezbyt dobry lokal?

Po pełnym wrażeń dniu padamy ze zmęczenia przed 23. To już koniec naszej przygody, rano powrót do Warszawy. 30 wrzesnia 2006

Z samego rana Simone zawozi nas na Stacione Centrale, gdzie łapiemy autokar na lotnisko. Odprawa, zakupy w strefie bezcłowej i ruszamy w drogę powrotna do kraju. Za oknem niezwykła widocznosć, białe kłębiaste chmurki wygladaja jak snieżne zaspy oswietlone słońcem. W chwilę potem przedzieraja się przez nie szczyty gór. Cudny widok! Aż żal wracać.

Jesli znów ktos mnie spyta, co cenię w ludziach powiem od razu "Uwielbiam ludzi, którzy maja pasję. Którzy znajduja w życiu COs co jest dla nich ważne, cos co ich interesuje i sprawia im przyjemnosć. I nie stoja w miejscu, a wciaż ida na przód, chca wiedzieć/robić więcej i więcej. I pozostaja wierni swojej pasji i marzeniom z nia zwiazanym". Bo przez tych kilka dni napatrzyłam się na kogos, kto kocha piłkę nożna i walczy o swoje marzenia. A jego pasja jest wręcz zarazliwa. Chyba pójdę poszukać w ksiażce, czym jest "spalony", może w końcu zrozumiem...

  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie  Wyjazd do Mediolanu na mecz Ligi Mistrzów Fundacja Mam Marzenie
2006-05-27

Pierwsze spotkanie

Data spotkania: 27.05.2006 (Warszawa)

Wolontariusze: Agnieszka i Monika

Michał, Michał, spotkanie z Michałem... Na samą myśl uśmiecham się. Odruchowo, bo mam już zakodowane skojarzenie Michał = uśmiech.

Michał ma 17 lat, niezaprzeczalny urok i nieprzeciętne poczucie humoru. Niewielu osobom, udało się doprowadzić mnie do... płaczu ze śmiechu. I niewiele osób o mały włos miałoby na sumieniu wolontariuszkę Monikę, która... zaczęła się dusić z radości ;)

Michał już na pierwszym spotkaniu opowiedział nam o swojej pasji - piłce nożnej. To jest to, co interesuje Go najbardziej. Piłka nie ma przed Nim żadnych tajemnic! Sam też kiedyś troszkę grał... Lodołamacz musiał być oczywiście tematyczny - książka Jerzego Dudka. Co prawda, Michał wygadał się, że książek to On nie lubi... ale na tą się (podobno!) skusił.

Michała marzenie... Od pierwszej wizyty domyślałyśmy się z Moniką, że będzie związane z Jego zainteresowaniami. I nie pomyliłyśmy się! Dziś nasz Marzyciel wyznał, o czym marzy... Finał Mistrzostw Świata w piłce nożnej 9 lipca 2006! Uuu... to się nazywa WYZWANIE! Jest też marzenie zastępcze... Jakie? Niech na razie zostanie to tajemnicą między nami a Michałem! A póki co, będziemy próbować realizować marzenie nr 1. Wierzymy, że się uda!

Troszkę później...

Niestety, zbyt późno poznałyśmy marzenie Michała, by móc je zrealizować. Czas poznać marzenie zastępcze - mecz AC Milanu, jego ulubionej drużyny, w Mediolanie. Próbujemy więc dowiedzieć się czegoś o najbliższych meczach i gdy tylko będzie to możliwe, jedziemy!
Jeśli chcesz pomóc w realizacji marzenia Michała napisz do wolontariuszek: Agnieszka Kuczyńska ajka_k@wp.pl lub Monika Kopczyńska wiefiura@op.pl

Pierwsze spotkanie Fundacja Mam MarzeniePierwsze spotkanie Fundacja Mam Marzenie

Poczekalnia

Warszawa

Spełnione marzenia 2013

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2012

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2011

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2010

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2009

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2008

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2007

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2006

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2005

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 2004

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Spełnione marzenia 0

Wszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyć

Byli z nami

Warszawa

Aktualności » Warszawa

Bal Radiowca

Dzięki uprzejmości organizatorów Balu Radiowca, mieliśmy przyjemność uczestniczenia w tym niezwykłym wydarzeniu.

[+] czytaj więcej...

Wolontariat » Warszawa

Ruch spełniania marzeń powstał dzięki ludziom z całej Polski, których połączyła idea bezinteresownej pomocy choremu dziecku i jego rodzinie. To na wolontariuszach opiera się cała struktura naszego ruchu i to oni są jego ambasadorami w swoim środowisku.Przyłącz się do nas!