Rysio lat: 13
Komputer
Pierwsze spotkanie: 21.05.2005
Spełnienie marzenia: 07.07.2005
Sponsorzy
Spełnienie marzenia
Z naszym drogim Marzycielem zdążyliśmy się zaprzyjaźnić przy okazji różnych imprez czerwcowych (takich jak mecz fundacyjny, czy festyn CSWL), stąd też kolejny telefon z zapowiedzią wizyty u Rysia i jego rodziny nie był ani zaskoczeniem, ani tym bardziej zapowiedzią spełnienia Największego Pragnienia naszego podopiecznego. Wstępnie umówiłam nas pod pretekstem przekazania zdjęć z festynu wojskowego, gdy jednak podjechałyśmy pod dom rodzinny Marzyciela, sąsiedzi sprytnie wypatrzyli ogromne paczki i balony, jakie wypełniały nasze małe autko. Nieustraszone ta małą dekonspiracją, postanowiłyśmy grać swój scenariusz "niespodziankę" i pewnym krokiem (z zawiniątkiem pod pachą) wyszłyśmy na spotkanie Rysia. Mały bohater przywitał nas z właściwą sobie dostojnością i delikatnym uśmiechem, by nieśmiało zabrać się do rozpakowywania naszego prezenciku. Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy oczom zgromadzonych wokół Rysia ukazały się gry komputerowe.
Pozostało zadać sobie pytanie: A gdzie komputer?!
Mocno zaintrygowani udaliśmy się gromadnie do samochodu, by poszukać jakiś części niezbędnych do uruchomienia owych gier.
Rysio jako gentleman dzielnie pomagał wolontariuszkom w noszeniu ciężkich paczek. Potem ze stoickim spokojem, iście profesjonalnym ruchem rozcinał misternie opakowane kartony. Złożenie wszystkich części nie obyło się bez konsultacji z Marzycielem, który instruował, którędy poprowadzić i gdzie wpinać kabelki, jak ustawić monitor etc. Następnie wprowadził wszelkie dostępne kody instalujące gry, by na próbę stworzyć rodzinkę SIMSów, która dzięki zgromadzonym wokół, miała najbardziej zróżnicowane cechy w historii genetyki.
Rysio cały czas zachowywał skupienie godne poważnego programisty, a tylko iskierki w jego oczach, które z czasem ustąpiły miejsca zahipnotyzowaniu - wskazywały na wielkie szczęście. Na pożegnanie Janka związała Rysia obietnicą, że będzie wstawał czasem od komputera, by dopuścić doń siostry oraz zakosztować wakacyjnego słonka, a ja po cichu liczę- że po wakacjach uda się dzieciakom otworzyć oprócz gier także słowniki i multimedialny kurs języka angielskiego.
Jeszcze tylko mała sesja ze zwierzętami domowymi do komputerowego archiwum fotograficznego i w drogę!
Rysiu, cieszymy się, że mogliśmy spełnić Twoje marzenie na początku wakacji, liczymy na to, że czas przed nim spędzony na zabawie i nauce, pozwoli Ci choć na chwilę zapomnieć o chorobie i wizytach w szpitalu.
Pozdrawiamy naszą wolontariuszkę Basię, która niestety nie mogła uczestniczyć w spełnieniu tego marzenia, ale jej moc była z nami... Życzymy Rysiowi i Basi dużo zdrowia oraz wielu wspólnych spotkań!
Pierwsze spotkanie
Sądzę, że dzień 21 maja 2005 zapamiętam na zawsze. Był to bowiem mój pierwszy bezpośredni kontakt z którymś z Marzycieli.
Odwiedziliśmy Rysia w domu, w jego maleńkiej rodzinnej miejscowości niedaleko Wrześni. Nasz przyjazd wywołał niemałe poruszenie wśród wszystkich mieszkańców tej wioski, jednak najbardziej entuzjastycznie przyjęły nas oczywiście dzieciaki: nasz Marzyciel wraz z młodszymi siostrami: Malwiną i Moniką.
Rysiu jest trzynastoletnim chłopcem, chorującym na przewlekłą, schyłkową niewydolność nerek. Jest objęty ciągłym programem hemodializ i oczekuje na przeszczep nerki. Mimo ciężkiej choroby jest niezwykle radosny, pogodny i pełen życia.
Onieśmielenie dzieci błyskawicznie zniknęło, kiedy tylko wręczyliśmy im drobne upominki. Zachwycony nową piłką Rysiu, w celu jej "ochrzczenia", wyzwał wolontariuszy na pojedynek w "dwa ognie". Stoczywszy nierówną walkę dzieciaki pobiegły do domu świętować swoje zwycięstwo, a my łapaliśmy oddech.
Pod koniec naszej wizyty przyszedł czas na najważniejsze: Rysiu musiał zadeklarować, o czym najbardziej marzy. Okazało się to jednak prostsze, niż myśleliśmy - nasz Marzyciel bez trudu podjął decyzję i narysował komputer. Jako wolontariusze próbowaliśmy jeszcze przekonać go do głębszego zastanowienia się nad tym wyborem. On jednak nawet nie chciał o tym słyszeć. Niemal natychmiast też przekonał nas do tego, opowiadając o swoich dotychczasowych kontaktach z informatyką. Od razu wiedzieliśmy, że jest w swoim żywiole.
Czas odwiedzin dobiegał końca. Po serdecznym pożegnaniu, odprowadzeni do samochodu przez dzieci wyruszyliśmy w powrotną drogę.
To niesamowite, że szczęście, ta wyjątkowa radość, którą przeżywały dzieci w czasie naszej wizyty udzieliła się także mnie samej. Aż boję się myśleć, co będzie, jeśli uda nam się spełnić marzenie Rysia.
Poczekalnia
PoznańSpełnione marzenia 2013
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2012
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2011
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2010
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2009
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2008
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2007
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2006
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2005
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 2004
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćSpełnione marzenia 0
WszystkiedostaćbyćspotkaćzobaczyćByli z nami
PoznańAktualności » Poznań
Inwestuj z sercem
Akcja Inwestuj z sercem została przygotowana przez firmę Sharks Invest z Poznania. Celem jest spełnianie marzeń naszych podopiecznych.
[+] czytaj więcej...